Jezus kocha i przebacza    

Jezus kocha i przebacza

     Z bp. Antonim Długoszem rozmawia Elżbieta Ruman

     Minął właśnie półmetek przygotowania do Pierwszej Komunii - dzieci zaczną teraz chodzić na roraty - czy Ksiądz Biskup pamięta swoją Pierwszą Komunię?

     Przystąpiłem do Komunii w II klasie - przygotowywała mnie siostra zakonna i pamiętam, że szokiem byi dla mnie egzamin. Zamiast znajomej, łagodnej zakonnicy pojawił się obcy, surowy ksiądz prefekt, egzaminator. Jakoś wyszedłem cało, ale stres pamiętam do dziś.

     Drugim stresem była spowiedź - według mojej opinii byłem wielkim grzesznikiem, ale dodatkową trudnością było to, że spowiednik - przemiły bp Stanisław Czajka - po każdym wyznanym przeze mnie grzechu pytał: "Ile razy". Kto pamięta ile razy? Ja - chcąc go zadowolić, strzelałem... zwiększałem liczbę grzechów.

     I kolejny problem - pokuta. Spowiednik zadał mi jako pokutę - modlitwę różańcową. Nie pamiętam, czy ją odmówiłem czy nie, raczej nie, ponieważ w dniu Pierwszej Komunii Świętej trafiłem do szpitala. Ale mam nadzieję, że Pan Bóg darował mi ten grzech...

     Jak widać darował, skoro Ksiądz został biskupem... Jednak, dlaczego egzamin przed Pierwszą Komunią był takim ciężkim przeżyciem?

     W czasie egzaminu miałem wyrecytować, co to jest sakrament małżeństwa - egzamin oparty był na katechizmie składającym się z pytań i odpowiedzi, gdzie znajdowały się bardzo abstrakcyjne określenia - dziecko może je zapamiętać, ale zupełnie ich nie rozumie. To nie były pytania dla dziecka!

     A pierwsza spowiedź? Chyba też jest dla każdego dziecka ciężkim przeżyciem...

     Właśnie! A powinno być zupełnie inaczej. Pamiętam chłopca, który spowiadał się z wątpliwości w wierze. Na pytanie, co to znaczy? Opowiedział:

     Nie wiem, korzystałem z książeczki mamy i wydawało mi się, że to grzech. Przecież dziecko nie może korzystać z rachunku sumienia dla dorosłych, trzeba je nauczyć odróżniania dobra od zła, a nie recytowania formułek.

     Trzeba przede wszystkim przygotowywać dziecko tak, aby miało świadomość, że Pan Jezus chce przebaczyć mu grzechy, bo je kocha. Zawsze proszę katechetów i rodziców, żeby podkreślali radość, jaką przeżywa Pan Jezus i cała rodzina z tego wydarzenia, jakim jest pierwsza spowiedź, a potem Pierwsza Eucharystia.

     Czy dziecku można wyjaśnić głębię Eucharystii?

     Czasem dzieci myślą, że gdy ksiądz przełamuje hostię, to wyskoczy z niej Pan Jezus. Bóg jest Duchem, Bytem, który nie ma ciała, a więc go nie widać... Dzieci potrafią sobie uświadomić tajemnicę Eucharystii i wierzyć w obecność Jezusa pod postacią chleba. Myślą: nie wszystko rozumiem, ale skoro mówi o tym tatuś, mamusia, ksiądz (który jest autorytetem) ja również wierzę.

     Księże Biskupie, czy treść przykazań, sakramenty, wiedza o Mszy świętej... Czy to wszystko jest warunkiem, żeby dziecko przyjęło Komunię?

     Jest zasada dydaktyczna, że dziecku przekazujemy tylko tyle wiedzy, ile pomoże mu przyjąć prawdę, że jest Pan Bóg, który odpuszcza grzechy, i że ten Bóg, który wszystko może, staje się jego duchowym pokarmem.

     Z tej racji przypominam katechetom, że wystarczy, żeby dziecko z każdej katechezy zapamiętało jedno proste zdanie. A jeżeli chodzi o pamięciowe zadania -wystarczy, by stopniowo razem z katechetą próbowało zapamiętać tzw. Mały Katechizm znajdujący się na końcu podręcznika religii II klasy.

     A gdyby nawet miało trudności z zapamiętaniem, wystarczy, że z radością przeżyje, że Jezus je kocha, odpuszcza mu grzechy i chce być jego pokarmem.

     I uważam, że niepotrzebne są egzaminy przed Komunią i spowiedzią. Pamiętajmy, że Pierwsza Komunia nie kończy spotkań z Jezusem, jest tylko pierwszym krokiem chrześcijańskiego wtajemniczenia. Przecież później jest bierzmowanie i inne sakramenty. Czasem duszpasterze niepotrzebnie meczą rodziców dzieci pierwszokomunijnych licznymi spotkaniami, a rodzice w odpowiedzi organizują wielkie imprezy...

     Biorą kredyty, żeby sprostać zadaniu...

     Niepotrzebnie. Na początku II klasy trzeba powiedzieć rodzicom: nie róbcie wielkich przyjęć, nie wykosztowujcie się na stroje, prezenty. Jeśli nawet chrzestni rodzice nie będą mogli być - nic nie szkodzi. To ma być spokojne, rodzinne święto. Z tą chorą tradycją wielkich przyjęć powinniśmy zerwać.

     Cóż, prezenty były i przed laty: ja dostałam radziecki zegarek - ale teraz są już quady, motocykle.

     Chyba potrzebna jest katecheza dla rodziców. Nie chodzi o spotkania na temat pamiątek pierwszokomunijnych czy organizacji uroczystości - potrzebna jest konkretna nauka i przypomnienie roli rodziców w wychowaniu, przypomnienie im istoty tej uroczystości, że dla dziecka najlepszym, najwspanialszym prezentem jest sam Pan Jezus.

     Jeśli rodzice chcą koniecznie obdarować dziecko - niech będzie to prezent religijny, książka, medalik, ale i wtedy lepiej wręczyć prezent na kilka dni przed uroczystością, żeby myślenie o ewentualnym prezencie nie przeszkadzało w przeżyciu religijnym. Dzieci nie mogą myśleć, że na Panu Jezusie można zarobić!

     A jeśli rodzice lub dalsza rodzina koniecznie chcą obdarować dziecko, to przecież jest tyle innych okazji, w końcu można dać dziecku prezent na koniec roku szkolnego, na początku wakacji.

     Czyli trzeba dać dziecku i wiedzę, i wiarę?

     Tyle wiedzy, żeby dziecko wiedziało, że Pan Jezus kocha je nad życie. Często się tak dzieje, że rodzice, chcąc podporządkować dziecko nakazom, mówią: Nie posłuchałeś mamusi, jak pójdziesz do spowiedzi, to ksiądz dopiero ci da nauczkę. Zdarza się, że dzieci przychodzą przerażone do spowiedzi - siusiają ze strachu w konfesjonale. Jeden z kapucynów powiedział mi o małej dziewczynce, która przywiązała mu brodę do kratek konfesjonału podczas nauki po spowiedzi - tak była zestresowana. Polecam, żeby pierwsza spowiedź nie odbywała się w ciemnym konfesjonale, ale w jasnym pomieszczeniu, przy stole nakrytym białym obrusem. Żeby rodzice z radością przyprowadzili dziecko do takiego pomieszczenia - by dziecko niczego się nie lękało. I - co bardzo ważne - nie może dziecka spowiadać przygodny ksiądz, to powinien być katecheta, który zna dziecko, rozumie je. Żeby przypomniał mu formułkę, jeżeli w ogóle dziecko ma ją wyrecytować... I żeby pokuta była praktyczna, a nie modlitwa. Jeśli dziecko mówi, że kłóciło się z kolegą, za pokutę powinno kolegę przeprosić. Pokutą nie powinna być modlitwa, ona nie może kojarzyć się dziecku z karą! Trzeba robić wszystko, aby pierwsza spowiedź nie była ostatnią! Bo niestety zdarza się, że ludzie dopiero przed sakramentem małżeństwa wracają do konfesjonału... I często to nie jest wina tych ludzi, tylko duszpasterzy, katechetów lub pierwszych spowiedników, którzy przygotowują dziecko do spowiedzi.

     Rzeczywistość jest taka, że niektóre dzieci "oblewają egzamin".

     Ja wtedy postawiłbym jedynkę katechecie, który na wiedzy opiera sprawę przyjęcia Komunii. Kiedy Papież Pius X dekretem Quam Singulańs w 1910 r. zezwolił na wczesną Komunię Świętą pod warunkiem, żeby dziecko rozróżniało dobro od zła i chleb zwykły od chleba konsekrowanego, wtedy to była rewolucja! Bo w tamtych latach do Komunii dopuszczano dzieci miedzy 12 a 14 rokiem życia, a tenże Papież sam udzielał Komunii dzieciom czteroletnim... W dekrecie wskazywał, że Komunia Święta nie jest nagrodą za cnotę, lecz lekarstwem dla uleczenia błędów i słabości człowieka, szczególnie w przypadku dzieci, które są całkowicie bezbronne wobec zła.

     Od tego czasu minęło już niemal sto lat...

     A ciągle zapominamy, że jedyne, co muszą dzieci usłyszeć przed Pierwszą Komunią jest to, że Pan Jezus bardzo je kocha.

     Proboszczowie niemal w całej Polsce mówią, że po Pierwszej Komunii całe rodziny znikają z kościoła...

     Niestety, dlatego zapraszam duszpasterzy, żeby organizowali katechezy dla rodziców i tam przypominali im o misji rodziców, o sensie rodziny, nie o organizacji uroczystości...

     I żadnych motorynek.

     Oczywiście! To jest śmieszne! Nie wiązać tego z Komunią Świętą!

     Czy nowa książka Księdza Biskupa "Moja pierwsza spowiedź" może służyć jako pomoc dydaktyczna?

     Tak, przeznaczona jest dla dzieci, rodziców i katechetów, bo przecież wszystkim nam zależy, aby pierwsza spowiedź nie była ostatnią.

Tekst pochodzi z Tygodnika